muzyka

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 16

Po sporym rozpędzeniu się, zaczęliśmy się unosić. Wzbijaliśmy się wysoko, ponad chmury. Oczywiście nie obeszło się bez zatkania moich uszu. Nie znoszę tego!
Boję się latać samolotem, zwłaszcza przy startowaniu i lądowaniu.
Nim się obejrzałam, wylądowaliśmy na lotnisku.
Przeszłam szybką odprawę i wsiadłam do nowego samolotu.
Ponownie zajęłam swoje miejsce.
Chciałam choć trochę uniknąć licznych turbulencji, więc poszłam spać.
Gdy się obudziłam, uświadomiłam sobie, że na kimś leżę. Szybko się podniosłam.
Obok mnie siedział wcześniej poznany chłopak. Jake.
Patrzyłam na niego zdezorientowana.
-Przepraszam. -powiedziałam cicho.
-Nie szkodzi. Jesteś słodka, kiedy śpisz.
-Umm.. dzięki..
-Kiedy usypiałam miejsce obok mnie było puste. -dodałam.k
-Tak, przesiadłem się. Jeżeli to ci przeszkadza, pójdę sobie. -oznajmił.
-Nie-e, możesz zostać. Samej mi nie będzie lepiej..  -uśmiechnęłam się szeroko.
Wyjęłam słuchawki i zaczęłam słuchać Nirvany.
Czułam na sobie wzrok Jake'a.
Spojrzałam na niego, a on nerwowo zaczął się rozglądać po wnętrzu pojazdu, byle nasze oczy się nie spotkały.
Zaczęłam się chichotać.
-Co cię tak bawi mała? -zapytał
-ty. jesteś słodki gdy jesteś znerwowany i nie wiesz co robić.
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
Jake spóścił wzrok na podłogę. Zobaczył na ziemi moją torbę. Najbardziej przyciągnął jego oczy czarny notatnik w paski, który leżał wśrodku niej.
-Co to? -zapytał.
-Nic wielkiego. To tylko moje rysunki. Maluję, kiedy mi się nudzi.
Jeszcze raz niepewnie na mnie spojrzał, po czym otworzył kolorowy zeszyt.
-O mój boże, Lucy.
-co takiego? -zapytałam zaniepokojona.
-te rysunki.. są naprawdę cudowne.
na te słowa szeroko się uśmiechnęłam.
-Masz talent. Wielki talent. Myślałaś nas malowaniem zawodowo?
-Jake.. przestań.
-No co? Tylko stwierdzam fakty..
-Nadal Ci nie wierzę -powiedziałam rozbawiona.
-Oh, Lucy.. -westchnął.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się śmiać.
Chchotałam kilka minut, do czasu, gdy nie zauważyłam stweardessy, która chodziła z wózkiem pełnym jedzenia od siedzenia do siedzenia.
-Podać coś? -zapytała chwilę potem.
Jake spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Zupkę chińską. Pomidorową. -Powiedziałam przerywając krótką ciszę.
-W takim razie dwie zupki. -Dołączył Jake, po czym podał pani należną sumę.
Stweardessa podała nam zamówienie i odeszłą.
-Ile? -zapytałam po pewnym czasie.
-Co ile?
-Ile pieniędzy mam ci oddać, Jake.
-Ah. To ja zapłaciłem i nic nie oddajesz -powiedział z wielkim uśmiechem.
Odwzajemniłam gest i zabrałam się za kończenie jedzenia.
Jake jest bardzo przystojny miły i uroczy.
Znam go jeden dzień, ale wydaje mi się, jabyśmy się znali od dawna.
Zachowywujemy się kal dobrzy przyjaciele.
Ciągle się śmiejemy, żartujemy i rozmawiamy. Nie raz prawił mi komplementy, co mi się bardzo podoba.
Zdążyliśmy się nawet kilka razy pozprzeczać.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Kto wie? Może w Settle wpadniemy na siebie?
Nawet się nie zorientowałam, kiedy chłopak usnął.
Obróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się lekko.
Wpadłam na *jak dla mnie*,świetny pomysł.
Wyjęłam z torebki czarną kredkę do oczu i zaczęłam swoje dzieło.
Zaczęłam od namalowania Jake'owi wąsów, brody i wielkiego penisa na czole
Kocham to robić.
Malowanie po ludziach, kiedy śpią, i oglądanie ich reakcji, kiedy się obudzą to *jak dla mnie* najlepsza rzecz na świecie.
To jest bardzo zabawne.
Oczywiście wtedy, gdy sama nie jestem ofiarą..
Zrobiłam Jake'owi jeszcze kilka zdjęć, i nie mając co robić, zwyczajnie usnęłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz