muzyka

czwartek, 5 czerwca 2014

rozdział 6


Perspektywa Lucy:

Kiedy wyszłam z domu, byłam bardzo zadowolona. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy przez całą drogę do szkoły, czyli około 15 minut. Weszłam na uczelnię i pośpiesznie ruszyłam pod klasę, w której zaczynały się zajęcia.
Gdy profesor przyszedł i otworzył na salę, zajęłam swoje miejsce. Siedziałam w ławce z Lexi. Szybko się z nią przywitałam, Przytulając ją. 
-Czemu tak szybko wczoraj poszłaś? -zapytała.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Jestem marnym kłamcą. Wiedziałam o tym, a moja odpowiedź to jeszcze potwierdziła. 
-Nie wiem, pomyślałam, że muszę rano wstać, no wiesz. 
-Ah, no tak -odpowiedziała uśmiechając się. 
-Umm.. zaproszenie na dzisiejszy wieczór jest jeszcze aktualne? -zapytałam nerwowo. 
-Jak najbardziej. Stało się coś? Zachowujesz się jakoś.. Dziwnie. -oznajmiła.
-Ah.. Jeszcze wam nie powiedziała? Tak myślałam. -powiedziałam.
-Kto? O chodzi? -zapytała zdziwiona.
-Oh.. nie chcę teraz o tym rozmawiać, powiem wam wieczorem, jak się spotkamy. 
-okej -odpowiedziała.
Przez resztę lekcji uważnie słuchałam nauczyciela. W tym roku chciałam mieć lepsze oceny niż zazwyczaj. Nigdy się nie starałam i nie obchodziła mnie szkoła, ani cokolwiek z nią związane, lecz to jest mój ostatni rok w liceum i zamierzam zakończyć go z lepszą średnią niż zwykle. Odetchnęłam z ulgą, gdy zabrzmiał dzwonek na przerwę. Szybko się spakowałam, i pobiegłam na korytarz. Kolejne lekcje upływały znacznie szybciej. Gdy ostatnie zajęcia się skończyły, wyszłam ze szkoły.
Po drodze do domu, zaszłam do galerii. Kupiłam sobie kilka nowych bluz oraz szorty z wysokim stanem. Wszystkie były luźne, takie, jak lubię. Co do szortów, to muszę zacząć ich trochę kolekcjonować, jeszce tylko dwa tygodnie do 
wakacji. Po drodze do wyjścia poszłam jeszcze do łazienki, by umyć swoje ręce. Szłam wąskim korytarzem, Gdy nagle 
natknęłam się na jakiegoś chłopaka. Był jakoś moim wieku. Niechcący strąciłam go z barka, za co szybko przeprosiłam.
-Nie szkodzi. -powiedział, na co się uśmiechnęłam. Chciałam iść dalej, lecz znów usłyszałam jego głos.
-hmm.. Może się zabawimy? -przyciągnął mnie do siebie i oparł nas o ścianę. Uniemożliwił mi jakąkolwiek ucieczkę, czy ruchy. Myślałam już o najgorszym. Wiedziałam, na co liczył. Co chciał ze mną zrobić. Nagle zobaczyłam znajomą sylwetkę. Był to Lucas.
Nie chciałam z nim rozmawiać, lecz wolałam być z nim niż z tym typem, który właśnie trzyma mnie na siłę. 
-Lucas! -krzyknęłam, gdy ominął nas wolnym krokiem. Myślę, że mnie nie zauważył. Gdy krzyknęłam jego imię, obrócił się
na piętach. Rozglądnął się dookoła, chyba mnie nie poznał. 
-Tu jestem! -krzyknęłam, zanim nieznajomy zakrył moją buzię.
-Zostaw ją, w tej chwili! -usłyszałam znajomy głos. 
Chłopak, który mnie trzymał, natychmiast puścił mnie z mocnego uścisku.
-A teraz idź stąd, jak najdalej, bo jak cię złapie.. - nie pozwoliłam mu dokończyć. 
Nieznajomy uciekł w mgnieniu oka.
-Dzięki za ratunek. -Powiedziałam, po czym kierowałam się do wyjścia.
-Zrobił ci coś? -zapytał.
-Nie, jest w porządku. -odpowiedziałam i poszłam.
Gdy wyszłam z galerii, droga do domu zajęła mi około 10 minut. 
Kiedy byłam już na miejscu, otworzyłam drzwi, po czym poszłam na górę, do swojego pokoju. 
Była już 17. Niedługo miałam się spotkać z dziewczynami. 
Z szafy wyciągnęłam pidżamę, bieliznę i ubrania na jutro. Poszłam do łazienki, by się ogarnąć, a gdy wróciłam do pokoju chwyciłam po mój puszysty koc i rozłożyłam się na łóżku z laptopem na kolanach.  Szybko zalogowałam się na facebook'a, by sprawdzić nowe powiadomienia i wiadomości. Gdy skończyłam, spakowałam wcześniej naszykowane ubrania do torby. Była już 19.
Postanowiłam wyjść wcześniej, bym mogła wynająć jakieś fajne filmy i kupić przekąski. Zeszłam na dół. Wzięłam do ręki moją 
skórzaną kurtkę, i włożyłam moje creepers'y w panterkę. Przed wyjściem, krzyknęłam:
-Mamo! Wychodzę, idę do Lexi, nie wrócę na noc, nie martw się o mnie! 
-Okej, tylko wróć rano cała -zażartowała.
Wyszłam z domu, kilkanaście minut po 19. Najpierw zaszłam do wypożyczalni filmów. Postanowiłam wypożyczyć dwa romantyczne, które nosiły następujące tytuły: "LOL" i "Ostatnia piosenka". Po tytułach uznałam, że mogą być ciekawe.
Potem zaszłam, do małego sklepu spożywczego. Kupiłam jakieś chipsy, popcorn i słodycze.
Do domu Lexi dotarłam 15 minut przed dwudziestą. Gdy zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, szybko mi je otworzyła. Weszłam do środka. Gdy doszłyśmy do pokoju Lexi, Rebecca siedziała przed biurkiem. 
-Ellie nie ma? -zapytałam.
-Jest w łazience. -odpowiedziały razem.
-Oh..
-stało się coś? -zapytała Rebecca.
-O czym miałaś nam powiedzieć? -Dodała Lexi.
-Więc tak. Ellie wczoraj..- chciałam dokończyć, lecz weszła do pokoju. 
-O! Ellie. -przerwałam na chwilę.
-Sama chętnie wam opowie, prawda Ellie? -powiedziałam z wrednym uśmiechem na twarzy.

*Jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz