muzyka

sobota, 7 czerwca 2014

rozdział 8

Gdy rano się obudziłam, dziewczyny jeszcze spały. Musiały być naprawdę bardzo zmęczone. Poszłam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Gdy skończyłam, wysuszyłam włosy i wyszczotkowałam zęby. Wróciłam do pokoju Lexi i ubrałam się. 
Po kilku minutach miałam na sobie jeansowe szorty z wysokim stanem i białą bluzkę, którą przykrywała tęczowa bluza z jednorożcem. Rozczesane włosy związałam w niechlujnego koka. Lubiłam mieć taką fryzurę, było to bardzo wygodne i szybkie 
do zrobienia. Zmieniłam swój tunel w czarną plugę, i poszłam na dół. Przygotowałam sobie szybkie śniadanie -Płatki z mlekiem. 
Gdy skończlam jeść, weszłam długimi schodami do pokoju Lexi, by porzegnać się z moją paczką. Obudzilam je i  przytuliłam -każdą z osobna. Jesczze raz krzyknęłam 'Cześć wszystkim!' po czym kierowałam się do wyjścia. Gdy byłam już na dole, wzięłam moją torbę na ramię, rozchyliłam drzwi i wyszłam na dwór. Pogoda była taka idealna! Gorące słońce parzyło od samego rana, lecz od czasu do czasu przewiewał chłodny wiatr.
Do domu postanowiłam jechać autobusem. Usiadłam na przystanku. Nim się obejrzałam, stał przede mną. Pośpiesznie do niego wsiadłam, by uniknąć sytuacji sprzed kilku miesięcy. -zagapiłam się i odjechał beze mnie. Do domu musiałam wracać pieszo. 
Po wejściu do środka pojazdu, kupiłam kilka biletów -by mieć na kiedyś indziej. 
Zajęłam miejsce obok brązowowłosego chłopaka, którego ciało okryte było czarnym tuszem. -przypuszczam,że był troszkę starszy niż ja. 
Gdy już miałam wychodzić, weszli jacyś dwaj panowie, którzy po kolei podchodzili do osób mówiąc znany tekst kanarów. 
-O boże.. -powiedziałam zażenowana przekręcając oczami.
Nadeszła nasza kolej.
-Bileciki do kontroli -powiedział wysoki pan.
-proszę -powiedziałam dając swój bilet do jego ręki.
-A pan? -kanar skierował się do chłopaka.
-Zgubiłem gdzieś. -odpowiedział.
-W takim razie wypisujemy mandacik. Dane poproszę.
-O, patrz co tam leży -powiedziałam schylając się, by podnieść bilet, który wcześniej dyskretnie upuściłam.
Brązowowłosy chłopak popatrzył się na mnie chwilę, po czym powiedział.
-O, tak, to mój. Dziękuję.
Kanar odszedł, a ja skierowałam się w stronę wyjścia.
Gdy wyszłam na zewnątrz, chłopak podążył za mną. 
-Czemu to zrobiłaś? -zapytał.
-Hm. Dostał byś wysoki mandat -powiedziałam, gdy szłam w stronę domu.
-Lubię ratować dupę ludziom. -dodałam.
-Ym, okej. Dzięki -odpowiedział z uśmiechem. Na jego twarzy szybko pojawiły się głębokie dołeczki. To było takie słodkie.
-Pójdę już -powiedziałam, po czym skręciłam w wąską uliczkę. 
Droga do domu zajęła mi jakieś dwie minuty. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam chłopka, który siedział na dole z moją mamą.
To był Lucas. 
Nie chciałam z nim rozmawiać, więc poszłam na górę, udając, że go nie widziałam. Gdy odłożyłam torbę na podłogę i wygodnie
usiadłam na łóżku, z dołu usłyszałam głos mojej mamy.
-Lucy! Masz gościa, proszę, zejdź na dół!
-Jak chce, niech przyjdzie do mnie. Ja nigdzie się nie wybieram. -odpowiedziałam, po czym usłyszałam ciężkie kroki po 
schodach.
O boże.. idzie tu. -cicho powiedziałam przewracając oczami.
Gdy drzwi do mojego pokoju otworzyły się, ujrzałam mojego byłego chłopaka. 
-Hej Lucy -powiedział spokojnie.
-Cześć, co chcesz?
-Pomyślałem, że moze.. jeszcze będziemy razem? wybaczyłaś mi? 
-Nie, nie będziemy już razem, Lucas, nigdy nie będziemy. Co do wybaczenia, to jeszcze nie, ale napewno wybaczę. Po prostu nie będzie między nami nic innego niż 'hej' na ulicy. -powiedziałam to, co do Ellie.
-Zraniłeś mnie, bardzo mnie zraniłeś -dodałam.
-Tak wiem! ale zależy mi na tobie, zrozum. -powiedział.
-gdyby ci zależało, myślałbyś o tym wcześniej. -powiedziałam.
-Tak, wiem, nie myślałem wtedy co robię, zrozum.
-To juz nie jest istotne. Zrobiłeś to. Na moich oczach!
-Nie widziałem cię. -odpowiedział, próbując się bronić.
-Marne wytłumaczenie, Lucas. Naprawdę marne! -krzyknęłam. 
-I tak niedługo mnie tu nie będzie. Wyjeżdżam do Settle. Będziemy mieli czas, by od siebie odpocząć. -powiedziałam.
-Aha.. czyli nic już do mnie nie czujesz? -powiedział, usiłując mnie pocałować.
-Jak możesz?! Teraz czuję do ciebie wyłącznie obrzydzenie. Wyjdź!  -krzyknęłam, po czym wygoniłam go z pokoju. Gdy wyszedł, zatrzasnęłam drzwi. 
Co on sobie myśli?! Myślał, ze jak przyjdzie i pocałuje mnie to wszystko będzie w porządku?! Nawet nic nie przejął się
moim wyjazdem. On jest dupkiem, nie zasługuje nawet na Ellie!
Byłam na niego taka zdenerwowana.. Nie dlatego, że mnie zranił. Dlatego, że żyje, że jest takim idiotą! Żałuję, że marnowałam 
z nim tyle czasu. Właśnie teraz dowiedziałam się, jaki jest naprawdę. 

*Jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz.

1 komentarz:

  1. fajny blog, miło się czyta ;)) życzę dalszych sukcesów i wytrwałości :) http://magdalenka99.blogspot.com/2014/06/sirens.html nowa notka! zapraszam na mój blog, każdy komentarz i obserwowanie jest odwzajemniane ;)

    OdpowiedzUsuń