muzyka

piątek, 6 czerwca 2014

rozdział 7


Cisza. 
-Hm, czemu się nie odzywasz? opowiedz wszystkim. -powiedziałam
-A, no tak. Może nie chcesz stracić kolejnych przyjaciółek, prawda Ellie? -dodałam
-Dobra, koniec. Lucy, spokojnie, powiedz najpierw o co chodzi. -Powiedziała Rebecca.
-Lexi, pamiętasz jak na imprezie odeszłam od was szukać Lucasa? -zapytałam.
-Tak. Długo go z nami nie było. -Powiedziała Lexi.
-Cały ten czas postanowił spędzić z moją kochaną "przyjaciółką". Ellie, oczywiście.
-Gdy ich razem zobaczyłam, na jej twarzy nie było widać nawet małego przejęcia. Wiedziała, że z nim chodzę. Tyle wam o nim opowiadałam. Wiedziała, jak bardzo może mnie to zranić. -dodałam. 
Po tych słowach nie mogłam powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy. Końciki ust bezwładnie podnosiły się coraż wyżej, gdy widziałam zażenowanie na twarzy Ellie. Było jej gupio. Właśnie o to mi chodziło. Chciałam upokorzyć ją tak, jak ona mnie.
Siedziałyśmy tak jakieś pięć minut, zanim nie powiedziałam:
-Spokojnie, Ellie. Lucas teraz jest dla mnie przeszłością. Nie zamierzam o niego walczyć. Jestem w stanie wam wybaczyć,
ale pamiętaj, że pomiędzy nami nie będzie nic więce, niż 'hej' na ulicy. Wiedziałaś, ile dla mnie znaczył. Jeżeli chcesz, weź sobie go. Niedługo wyjeżdżam z tego jebanego miasta i zaczynam nowe życie. Poznam nowych znajomych.
No, oczywiście z wami będę dalej utrzymywać kontakt. -Skierowałam się w stronę Rebecci i Lexi.
-Jak to wyjeżdżasz? Gdzie?-Powiedziały obie. Widziałam, że Ellie nie była pewna, czy się coś  odzywać. Przeczuwała, że to może pogorszyć sytuację. Może i lepiej.
-Hm, myślę, nad Settle nie jestem jeszcze pewna kiedy, ale myślę, że w przeciągu kilku tygodni mnie już tu nie będzie.
-Nie chcę, żebyś wyjeżdżała. -powiedziała Lexi.
-To jest moja decyzja, Lexi. Myślę, że tak będzie najlepiej.
-Hmm.. A odzywałaś się coś do Lucasa? no wiesz, od tego.. Zdarzenia? -zapytała Rebecca.
-Nie. No, znaczy spotkałam się z nim w galerii. Jakiś chlopak chciał mnie zgwałcić, a on mnie uratował. Zawołałam go,
tylko jak ujrzałam jego sylwetkę. Nie było tam nikogo innego, więc nie miałam wielkiego wyboru. Gdy go odgonił, 
podziękowałam mu i odeszłam. Nic wielkiego. -powiedziałam, po czym wstałam z łóżka, i skierowałam się w kierunku drzwi. 
-Pójdę się przebrać -dodałam, i wyszłam.

Perspektywa Lexi:

-O mój boże! chyba naprawdę z nim skończyła! Gdy to wszystko nam opowiadała, nie wywoływałą z siebie żadnych emocji. -cicho powiedziałam do Rebecci.
-Tak myślę. -odpowiedziała.
-Dzisiaj w szkole się jakoś dziwnie zachowywała. Przeczuwałam coś, lecz nie wiedziałam, że jest tak bardzo źle. przerwałam na chwilę -Jeszcze nigdy nie myślała o wyprowadzce. 
Długo o tym rozmawiałyśmy. Ellie naprawdę tego żałowała. W pokoju panowała cisza, dopóki Lucy nie ukazała się w drzwiach.
-Chcecie piwo? -zapytała.
-Przynieś po dwa dla każdej, jest w lodówce! -odpowiedziałam.
-okej, już lecę -powiedziała, po czym odwróciła się do schodów.
-Nie minęło 5 minut, a Lucy wróciła trzymając piwa w rękach.
-Trzymaj Ellie -powiedziała z uśmiechem.
Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Niedawno, były do siebie wrogo nastawione. Jeszcze kontakt chciała nawiązać Lucy,
która była w tym wszystkim najbardziej pokrzywdzona. 
Nawet się nie zorientowałam, kiedy trzymałąm swoje piwa w ręce. Upiłam łyka, po cyzm odłożyłam je na podłogę. Lucy 
poszła w stronę łóżka, po czym wyciągnęła z torby film. Włączyła laptopa, i włożyła płytę do środka. Na ekranie, 
dużymi literami, pojawił się jej tytuł, "Lol".

***

Perspektywa Lucy:

-I jak? podobał się film? -zapytałam, gdy film dobiegał końca.
-Tak, był świetny. -Powiedziała Lexi. 
-To co teraz robimy? -Zapytała Rebecca.
-Hm, moze omegle? -odpowiedziałam niepewnie.
-Super pomysł! -krzyknęły, razem z Ellie. 
Minęło kilka minut, zanim włączyłam omegle. Usiadłyśmy obok siebie, żebyśmy wszystkie były widoczne w kamerce, po czym wybrałyśmy opcję 'video'. Po kilku nieudanych rozmowach, była juz pierwsza rano. Dziewczyny usnęły, a ja nadal siedziałam rozmawiając z kilkoma fajnymi osobami. Gdy zmęczona miałam wyłączyć laptopa, zobaczyłam chłopaka, z jasnymi włosami. Gdy popatrzyłam na niego dłużej, oszacowałam, że był w wieku przybliżonym do mojego. 
-Siema! -napisał.
-Hej -odpisałam po czym uśmiechnęłam się szeroko.
-Ładny masz uśmiech.
-dziękuję -odpisałam.
-Ile masz lat? -zapytałam.
-20, a ty?
-hm, niedługo 18.
-Skąd jesteś? -zapytał.
-z Ny. 
-a ty?- dodałam.
-Settle. -napisał z uśmiechem.
-Serio? zamierzałam się tam przeprowadzić za kilka tygodni. Jak zacznę studia. -odpowiedziałam
Pisaliśmy jeszcze kilka minut. Podał mi swojego facebook'a, po czym się rozłączył. Nazywał się Niall Horan. Był taki uroczy.  Zamknęłam laptopa, i poszłam spać.

*Jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz.

1 komentarz:

  1. W końcu jakaś akcja. Opowiadanie choć nie jest w moim stylu podoba mi się. Mogę Ci życzyć tylko wytrwałości, abyś dokończyła swoje dzieło, i być może napisała jeszcze inne. Masz moje błogosławieństwo, jakkolwiek to brzmi.

    OdpowiedzUsuń