muzyka

niedziela, 8 czerwca 2014

rozdział 9

Po rozmowie z Lucasem byłam zdenerwowana i cała się trzęsłam. On jest chory! Żałuję, że chciałam, by przyszedł do mojego pokoju. Przy mojej mamie na pewno by tego nie zrobił. Myślałam, że chociaż teraz pokaże, że warto z nim być. Okazał się większym dupkiem, niż przypuszczałam. -Rozmyślałam tak około godzinę, po czy usłyszałam głos mojej mamy.
-Lucy, zejdziesz na dół?
-Taa, już idę. -powiedziałam schodząc po drewnianych schodach w dół.
-Co zjesz na obiad? myślę, że powinnam zaraz coś ugotować, jest już 14, a ja zaraz idę do pracy. -oznajmiła.
-nie wiem, obojętnie mi. Chyba zjem na mieście -powiedziałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
-okej. To ja też. Może kupię sobie coś po drodze -powiedziała
Nie wiedziałam o czym teraz z nią rozmawiać. Wiem, że słyszała, jak krzyczę na Lucasa i z tego powodu mi teraz bardzo głupio. Nie chcę, żeby wypytywała, co między nami zaszło, a wiem, że na pewno to zrobi. Pod tym względem znam ją lepiej niż ktoś inny. Wiem jaka jest ciekawska. Zawsze, jak skądś wracałam, wypytywała mnie o wszystkie sczegóły, ugh.
Gdy siedziałyśmy kilka minut w niekomfortowej ciszy, powiedziała:
-Hm, Lucy, widziałam, jak Lucas był zdenerwowany, kiedy wychodził. O co chodzi?
-Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać? -zapytałam zażenowana.
Wyżalanie się mamie, z którą niedawno wznowiłam kontakt jest ostatnią rzeczą, jaką chcę teraz robić.
-Nie, po prostu, chciałam wiedzieć. -oznajmiła.
-Niedługo się dowiesz, ale nie dziś -powiedziałam idąc do kuchni.
Wyjęłam z lodówki mrożoną kawę -była idealna na dzisiejszą pogodę.
Gdy mama wychodziła, szybko się z nią pożegnałam, idąc w kierunku mojego pokoju.
Gdy byłam już na górze, zdjęłam bluzę -było dziś naprawdę gorąco. W ręce chwyciłam kolorowe słuchawki. Włożyłam je do
uszu, po czym włączyłam piosenki. Gdy słucham muzyki, odrywam się od rzeczywistości -właśnie tego teraz potrzebowałam.
Co chwilę upijałam mrożoną kawę -była przepyszna.

***

Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam, na mojej bluzce zobaczyłam dużą plamę kawy. Byłam taka zmęczona, że nawet nie odłożyłam napoju na półkę, ugh.
Szybko poszłam do łazienki, by się przebrać i umyć. Założyłam białą bluzkę z wieżą Eiffla i szarą, rozpinaną bluzę.  Była na mnie za duża, lecz podobała mi się. Portfel, telefon i słuchawki schowałam do plecaka vitnage, po czym włożyłam go na plecy. Do ręki wzięłam klucze od domu i pokierowałam się do wyjścia. Gdy wyszłam z domu, szczelnie zamknęłam drzwi.
Schowałam klucze do małej kieszonki w plecaku i szłam przed siebie. O tym, gdzie się udam, miałam zadecydować w trakcie drogi. Gdy szłam już tak kilkanaście minut poczułam nieprzyjemny ból brzucha. -to głód.
Postanowiłam, że pójdę do pierwszej restauracji jaką napotkam. Gdy weszłam do środka, siadłam przy najmniejszym stoliku
jaki był. -dla dwóch osób.
Ugh, czemu nikt nie pomyśli o miejscach dla sigli? -pomyślałam.
Gdy kelnerka przyjęła zamówienie, usłyszałam znajomy śmiech. Obejrzałam się dookoła, i na końcu sali ujrzałam Ellie. Była z Lucasem.  Wiem, powiedziałam jej, że może sobie go wziąć, ale nie w pomyślałam, że będą się spotykać.
Przynajmniej nie tak szybko. Nie zraniło mnie to. Chyba już go nie kocham. Nigdy go nie kochałam. Nie wiem, po co w ogóle z nim byłam. Z przemyśleń wyrwała mnie kelnerka, która przyniosła mi zamówione danie. Były to naleśniki. Kocham naleśniki,
chyba każdy je lubi. Wszystko po sobie zjadłam, po czym zapłaciłam i wyszłam z restauracji. Droga do domu zajęła mi około pół godziny. Szłam dość szybko, bo zapowiadało się na deszcz. Nie chciałam wrócić do domu jak zmoknięta kura. Dzisiaj na nic nie miałam siły.
Szybko otworzyłam drzwi, po czym pobiegłam na górę. Mojej mamy jeszcze nie było. Pewnie musiała zostać dłużej w pracy. Może miała więcej rozpraw niż zwykle. -była prawniczką. Wzięłam koc w ręce, po czym wygodnie usiadłam na łóżku.  Na zegarku widniała godzina 18. Było tak wcześnie, a ja prawie usypiałam na siedząco. Myślałam, że spanie w dniu z kawą na bluzce to wystarczająca drzemka. Bezwładnie opadłam na łóżko, co chwilę ziewałam, a oczy same mi się zamykały. Po  chwili bezcelowego leżenia, usnęłam.

*Jeśli przeczytałaś/eś zostaw komentarz. 

1 komentarz: